piątek, 28 grudnia 2007

Autodiagnoza polskiego srodowiska naukowego

Na stronie Komitetu na Rzecz Rozwoju Nauki w Polsce pojawila sie nastepujaca informacja:

4 grudnia 2007 NAUKA POLSKA - AUTODIAGNOZA POLSKIEGO ŚRODOWISKA NAUKOWEGO. ANKIETA O STANIE NAUKI W POLSCE
Dostaliśmy bardzo ciekawe opracowanie ankiet otrzymanych w odpowiedzi na apel KRNP pod koniec roku 2006 od sygnatariuszy petycji naszego Komitetu. Ankiety opracował Zespół Koła Naukowego Studentów Socjologii COLLEGIUM CIVITAS. Profesjonalnie opracowano ok. 400 wypełnionych ankiet.
Materiał ten może być pomocny w podejmowaniu działań na rzecz poprawy stanu nauki w Polsce, niezależnie kto takie działania będzie podejmował.
Prosimy o propozycje działań, które warto podjąć w najbliższym czasie. Zależy nam na działaniach długofalowych a nie doraźnych, przypisanych tylko do konkretnych celów politycznych.

57 comments:

Anonimowy pisze...

Witam
Mam stopien dr i pracuje na uczelni. Z mojej perspektywy wyglada to tak:
nigdy nikomu "butów nie lizałem" bo stac mnie było na wyrobienie sobie odpowiedniej pozycji w swiecie nauki bez tzw układów.
W moim zakladzie praca polega na tym ze siedzi sie z kierownikiem od rana do wieczora, wspomniany kierownik dr hab jest nazwujmy to starsznie zakrecony (zeby nie powiedziec nie wiele wie po tej zagranicznej habilitacji). Skutkiem tego ludzie siedza w zakładzie nawet do 1-2 w nocy i nic z tego nie wychodzi (w tamtym roku nie mieli zadnej publikacji z tzw listy filadelfijskiej). Ja jestem niezalezny, delikatnie mowiac nie podporzadkowuje sie kierownikowi, nie siedze a rocznie mam 3-4 publikacje z listy w ramach mojego tematu badawczego (kierownik zakladu jest oczywiscie kierownikiem tego tematu, jednak nie dopisuje go do publikacji bo wole zeby nie wnosil w nie zadnego wkladu:) ) koszty sa jednak bolesne:
- dopiero w tym roku, powiedzmy podstepem (kolega kupowal na uczelni komputer, ktory z gory mial byc przekazany dla mnie ) po 9 latach pracy dostalem komputer do gabinetu
mimio ze tylko ja w zakladzie mam publikacje z listy Filad to kierownik dzieli pieniadze na badania tak, ze wiekszosc idzie na inne tematy a mnie zostaja ohłapy - praktycznie na papier itp.
Po prostu nie potrafia sie pogodzic z tym ze ktos moze wylamac sie z systemu feudalnego
Najchetniej zwolnilby mnie od razu, ale to mianowanie (dobrze ze sie w koncu skonczy;), bedzie mozna wywalic) . Tylko ze kto bedzie wtedy zarabial kase dla zakładu?

Jan pisze...

W sytuacji Anonimowego ratunkiem moze byc habilitacja. Chyba wzmocni jego pozycje bardziej niz obecne mianowanie. Co stoi na przeszkodzie? Widac, że ma dobrze ponad 20 (chyba niezłych) prac. Warto chyba złożyć rozprawę... A moze są jakieś kruczki, których nie dostrzegam?

Zdzislaw M Szulc pisze...

Czyzby cala? sytuacja opisana przez Anonimowego Autora nie byla typowa patologia w systemie gdzie wlasnie funkcjonuje habilitacja? I tu, paradoksalnie, "ratunkiem" aby funkcjonowac na uczelni jest na dzis...mozliwosc zrobienia habilitacji... lub wygranie konkursu na stanowisko prof/lidera grupy naukowej/, tam gdzie jej nie potrzeba?

Jan pisze...

Nie widzę żadnego związku opisanej patologii z istnieniem habilitacji. Źródłem patologii jest, moim zdaniem, BRAK odpowiedniej OCENY zewnetrznej opisanej grupy badawczej. Czyli szef nic nie robi, ale z tego nic-nie-robienia nikt go nie rozlicza. Czyli: brak właściwego nadzoru właściciela. Habilitacja jest furtką dla DOBRYCH (bo owszem, słabu tez ją otrzymują, TO JEST PATOLOGIA, ale jest tyle uczelni, że DOBRY gdzieś habilitowac sie chyba też może?), taki substytut oceny zewnetrznej. Gdyby habilitacji nie było, nie widzę dla Anonimowego żadnych szans w walce z opisanym układem. Przeciez szef mógłby być i doktorem (o dobrych układach i uprofesorzonym)
i robic to samo a nawet gorzej, bo więcej kompleksów. Oczywiście dobra ocena parametryczna tez pomoże, ale nie do końca, bo MURZYN będzie robił prace, a kto inny spijał śmietankę. KTOŚ z zewnątrz musi tu stuknąć pięścią w stół i WYRZUCIĆ profesora bez efektów (niezależnie czy ma habilitację, czy nie ma: jaki tu związek?). Może na zwolnione miejsce, PRZY ZALOZENIU obiektywnych kryteriow dostalby sie ANONIMOWY? Ale te kryteria ktoś musi zadać i wyegzekwować.
W wielu dziedzinach habilitacja jest obiektywna i prawie automatyczna, tam (np. u nas) tacy "profesorkowie" ze słabym dorobkiem (acz biegli w "lokalnej polityce") jeszcze musza się liczyć z młodymi dr hab. Likwidacja habilitacji może otworzyć drogę do patologii w naszych dziedzianch, patologii na wzór opisany przez anonimowego.

Zdzislaw M Szulc pisze...

Pomijajac fakt, ze opisany anonimowy przyklad jest na razie
niesprawdzalny, podtrzymuje jednak swoja opinie, ze istnienie wlasnie habilitacji ( systemu kariery opartej na habilitacji) moze latwo generowc tu opisana sytuacje.

Przeciez gdy zapanuje zaraza(dzuma) w Europie, to jakos nie wszyscy od razu umra we wszystkich miastach i wsiach!? I uwazam tez, ze koniecznosc leczenia "dzumy" "tyfusem" w srodowisku akademickim w Polsce to tez rodzaj lokalnej patologii (podtrzymywanie chocholego tanca do zapasci). ~ 20 lat nadal ten system dziala-a rezultay sa widoczne golym okiem, np caly swiatowy dorobek PAN-u to wspolpraca z systemem bez habilitacji? Wspolpracowac z nim nalezy-wprowadzic go do powszechnego uzytku na codzien do Polski nie wolno? nie mozna? czy sie nie chce?

Mi chodzi tu wylacznie o wprowadzenie najbardziej efektywnego i przejrzystego na poziomie uniwersytetu systemu tworzenia i funkcjonowania grup naukowo-badawczych stymulujacych wysoka jakosc ksztalcenia, wysoki poziom badan oraz gwarantujacych rozwoj dla mlodych naukowcow! I w konsekwencji,przywrocenie wlasciwej rangi/prestizu oraz zapewnienie optymalnych warunkow pracy dla profesora na uniwersytecie w Polsce!

Ten, istniejacy obecnie, system jest zly, wykoslawia wszystko ( jest: "nauka dla kariery"), i nalezy go zmienic ( na: "nauka dla edukacji spoleczenstwa")!

Co wiecej, szybko znika szansa na zaistnienie w/w/ sytuacji w modelu opartym na mobilnosci i tworzeniu grup naukowo-badawczych w oparciu o doktorat/zweryfikowany dorobek/ po wygraniu otwartego konkursu na stanowisko profesora na uniwersytecie (bez zadnej ingerencji "Centrali"/psucia ukladow na wyjsciowym miejscu).

Anonimowy pisze...

Anonimie... To troszke nie tak...
Mimo, ze nie masz habilitacji, jestes traktowany przez kierownika jak samodzielny pracownik naukowy. Wolno Ci samodzielnie prowadzic badania. Docen to. Co wazniejsze, nikt nie dal Ci wolnosci za kare. Jak sam piszesz, nie podporzadkowujesz sie kierownikowi. To Twoja decyzja, a kierownik tylko sie na nia zgadza.

A koszty tej decyzji? Są, jakie są. Nie lubisz kierownika, podwazasz jego kompetencje, nie chcesz lub nie umiesz pracowac w zespole z innymi kolegami. W zadnym zakladzie pracy nie bedziesz za to glaskany po glowie.

Janie... Piszesz: "KTOŚ z zewnątrz musi tu stuknąć pięścią w stół i WYRZUCIĆ profesora bez efektów". Chyba troszeczke Cie ponioslo? Tak po prostu zwalniac czlowieka? I za co? Anonim nie pisal, ze profesor nie ma efektow. Pisal tylko, ze konkurencyjny (tak, tak!) zespol nie mial w ub.r. publikacji z LF. Chcialbys, zeby Ciebie zwolnili, kiedy bedziesz mial gorszy rok? Albo wtedy, gdy bedziesz "rozkrecal" nowe badania i jeszcze nie bedzie efektow w postaci wybitnych publikacji?

"(..)WYRZUCIĆ profesora bez efektów (niezależnie czy ma habilitację, czy nie ma: jaki tu związek?)".
Jak nie bedzie samodzielnego, to ich zaklad zlikwiduja? A ich samych w slad za kierownikiem? Tylko zgaduje :)

A tak w ogole - jak oceniacie "Autodiagnoze" i artykul w Wyborczej? Mnie sie nie podoba. Zdania sa powyrywane z kontekstu. Te same slowa w raporcie maja inny wydzwiek.
Sam raport zostal opracowany przez studentow i to bardzo widac. Po pierwsze, nie wiadomo nic o metodologii badań. Nawet o takim drobiazgu, jak sposób doboru próby. Albo, czy i jakie kryteria zastosowano do oceny statystycznej.
Po drugie, studenci nie znajac pewnych uwarunkowan wysuwaja bledne wnioski. Przykladowo, (polskich) "pracowników naukowych charakteryzuje brak jakichkolwiek możliwości stworzenia
konkurencji dla prężnie pracującej nauki światowej (zachodniej)"
. Gdyby tak było, nie byloby listu Anonima i nie mielibysmy o czym dyskutowac.

Pozdrawiam,
-Annm

Zdzislaw M Szulc pisze...

Uwaga zasadnicza.

Brak mozliwosci posiadania i dotarcia do wiarygodnych danych, z wiarygodnych zrodel, podpisanych z nazwiska i imienia+ nazwa uznanej w swiecie instytucji, grupy opiniujacej lub organizacji prowadzacej akredytacje wg standardow swiatowych (ENQA) to jest podstawowa bolaczka.... Polski.

Sondazy, ankiet, zbierania wiarygodnych opini w srodowisku akademickim sie nie przeprowadzalo , nie przeprowadza,i nie widac,zeby to sie zmienilo. W takiej sytuacji latwo jest o manipulacje, traktowanie faktow jak "kaczka dziennikarska",nieczysta zagrywka przeciwnikow (teraz to widac, a przedtem, to co, nie bylo tak samo?), i latwo jest utrzymywac: " Zdzichu, jest fajnie"!?

Anonimowy pisze...

Tak mi przyszlo do glowy... Tacy kiepscy ci naukowcy, ani dobrze nie robia dydaktyki, ani nauki... Raport został wydany w listopadzie, a publikacja Wyborczej - w lutym. Trudny ten luty byl... Tu celnicy, tu gornicy, lekarze, pielegniarki... Wszyscy wystrajkowali podwyzki... A pieniazki - gdzie..?
Nie! To niemożliwe!!

Jan pisze...

Mówiąc o zwalnianiu: może uogólniłem niewłaściwie (jeden zły rok, nawet trzy, to nie problem): ale tyle tu słyszałem o prof. mających KILKA zaledwie prac z LF w życiu... To oni i ich de facto nieusuwalnosc psują obraz nauki.

Anonimowy pisze...

Janie...
Znam kogos, kto jest profesorem nie majac ani jednej publikacji z LF. Zgodnie z Twoimi kategoriami - wyrzucic.
A tymczasem to uznany ekspert miedzynarodowy i jeden z nielicznych w Polsce wysokiej klasy specjalistow w swojej dziedzinie, autor kilkunastu ksiazek. Po prostu - specyfika dziedziny (nie mojej :).

Nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora, bo nauka jest rózna. To, co dla jednych jest czyms normalnym, dla innych moze byc wynaturzeniem. Sam pisales o 20 publikacjach do habilitacji. Ode mnie tyle wymagano do doktoratu.

Pewnych rzeczy nie da sie zwazyc i zmierzyc. Moze to dziwne, ale chyba dlatego, ze moim zapleczem pracy badawczej nie jest "czucie i wiara" lecz "szkielko i oko", bardzo ostrożnie podchodze do przykladania jednej miary do dziedzin o roznej specyfice.

Poza tym... Kryteria sie zmieniaja. Konferencji krajowej (0 p) teraz nie mam zadnej. Jezeli za 10 lat ktos wpadnie na pomysl, ze ta forma dzialanosci wprowadza polskojezyczne slownictwo i da np. 20 p... To mlodzi o mnie powiedza: "Ueeee... To tacy psuja obraz nauki!"

LF w naszych kryteriach oceniania jest od niedawna. Starsi naukowcy takich publikacji nie maja, bo tego od nich nie wymagano. Niektorzy teraz dopiero uzupelniaja dorobek o LF i dlatego maja tylko kilka.

Jestesmy mali w obliczu ogromu ludzkiej wiedzy. Mozemy byc wielcy tylko "stajac na ramionach gigantow". Dlatego "nie niszczmy przeszlosci oltarzy, choc mamy sami doskonalsze wzniesc". Zrobmy tylko tyle... I az tyle. Chociaz dla mnie to wcale nie jest proste, bo to ja , wlasnie ja i tylko ja jestem najmadrzejszym czlowiekiem pod sloncem i dlatego wlasnie jestem naukowcem :)

Pozdrawiam,
-Annm

P.S. Wiem o co Ci chodzilo... Do mnie tez takie glosy dochodzily. Nie przez Internet, lecz "na zywo". Mowil je pewien naukowiec, ktory majac 30 lat chcial wyrzucac 50-latkow. A teraz, majac 50 lat, chce wyrzucac 60-latkow. Sam ani mysli odejsc... Moze dlatego, majac takie doswiadczenia, bardzo ostroznie podchodze do skrajnych pogladow.

Zdzislaw M Szulc pisze...

@Annm: Czy mozna znac dyscypline, uniwersytet i kraj gdzie min do Ph.D. to 20 publikacji? Czy to czasem nie jest Steklov (ZSRR) i byla grupa ADA?

Jan pisze...

O wyrzucaniu raz jeszcze: Wbrew pozorom nie jestem radykalny. Może czasem tak mi się napisze...
Ale warto jakieś kryteria ustalić. Niestety ich brak powoduje, ze obok NIELICZNYCH wybitnych (ale z jakichs powodów niepublikujących) przepuszczamy tysiące słabych karierowiczów i chałturników...
Nawiasem mówiąc głos Anonima POTWIERDZA celowość istnienia habilitacji (bo wtedy możan takie wyjątki jak ten prof. bez publikacji z LF) dowartościować. Gorzej, że obecnie takie wyjątki stają się ZŁĄ regułą w niektórych dziedzinach.

Malgorzata pisze...

Moje najpowazniejsze zastrzezenia do samego opracowania ankiety pokrywaja sie czesciowo z opinia: Sam raport zostal opracowany przez studentow i to bardzo widac. Po pierwsze, nie wiadomo nic o metodologii badań. Nawet o takim drobiazgu, jak sposób doboru próby. Albo, czy i jakie kryteria zastosowano do oceny statystycznej.

Dla mnie jego podstawowym mankamentem jest to, ze ankieta opracowuje sume niezadowolenia pracownikow z WLASNEJ SYTUACJI - brak w niej wystarczajacego spojrzenia systemowego i prospolecznego - analizy przyczyn systemowych. Byc moze jest to wynik mankamantow warsztatowych studentow, a moze po prostu takie jest wlasnie polskie srodowisko akademickie.
Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia...
Nie nalezy przy tym zapominac, ze ankieta zostala rozeslana do sygnatariuszy listu protestujacego przeciwko likwidacji 50% uzysku dla celow podatkowych, czyli przez osoby, ktore potrafia 'zadbac o swoje interesy' finansowe... Wszyscy powszechnie wiedza, ze uzysk to przekret 'po Kolodce' i z rownoscia podatkowa obywateli nie ma nic wspolnego - tych samych obywateli, ktorzy oplacaja akademikom ich pensje i badania!

Mowil je pewien naukowiec, ktory majac 30 lat chcial wyrzucac 50-latkow. A teraz, majac 50 lat, chce wyrzucac 60-latkow. Sam ani mysli odejsc...

Trudno sie nie zgodzic, ze kroluje 'co zle to nie ja', a reforma ma byc taka by mnie osobiscie przyniosla jak najwieksze korzysci - MNIE 'REFORMATOROWI' a nie spoleczenstwu, ktore lozy na szkolnictwo i nauke pieniadze.

Tak bylo z ustawa 'rektorska' z 2005r., podobnie moze byc gdy o swoje interesy zadba 'przeciwna' opcja...

Zdzislaw M Szulc pisze...

@Jan.Rzeczy sie maja inaczej w dyskusji powyzej niz je Pan adresuje...!

Annm wskazuje tylko na celowosc istnienia zdroworozsadkowego podejscia i stosowania optymalnego rozwiazania przy ocenie dorobku naukowego przy doborze na stanowisko profesora na uniwersytecie ! Nic tam nie ma o habilitacji.

Natomiast stwierdzenie Jana:"Ale warto jakieś kryteria ustalić. Niestety ich brak powoduje, ze obok NIELICZNYCH wybitnych (ale z jakichs powodów niepublikujących) przepuszczamy tysiące słabych karierowiczów i chałturników..." odnosi sie do biezacej sytuacji w Polsce, gdzie od dziesiecioleci funkcjonuje habilitacja? Na co to wskazuje?
Wskazuje na to, ze to wlasnie sito i tak ustawione nie dziala.. i moim zdaniem nie bedzie nigdy dzialalo dobrze!

Istnieje system inny, stosowany w praktyce i bardziej sprawny, taki ktory funkcjonuje w krajach gdzie poziom edukacji i nauki jest wyzszy niz w Polsce. Ponadto naukowcy z Polski z nim sa zaznajomnieni, niektorzy pracowali w nim, a sa tacy ktorzy wspolpracuja z takim osrodkami gdzie on dziala i maja znaczace osigniecia publikacyjne/odkrycia (patrz FA, "Cytowalnosc Akademikow, 2/2008)!

Naturalnie, jest to kwestia wyboru metody selekcji na stanoisko naukowe, i pojawiajace sie tu poglady i opinie , ich uzasadnienie bedzie rozbiezne! Jet to normalne,lecz docelowo, na wyjsciu debaty nad reforma sytemu, powinien wygrac rozsadek i praktyka zyciowa. Po co sie wpedzac w kozi rog na wlasne zyczenie?

Dla przykladu, w Niemczech ten problem juz zaadresowano otwarcie i rozwiazano: z 2010 nie bedzie w uzyciu habilitacji.,i habilitacja znika z tematu. Jest doktorat i dalsze osiagniecia w pracy : pokaz co zrobiles i potrafisz zrobic na uniwersytecie. Uniwersytet ciebie potrzebuje i ciebie zatrudnia z otwartego konkursu!

Panstwo nigdy nie dopilnuje jakosci sprzedawanego ..mleka! Wystarczy ze powie : ile i za ile? Reszta w pewnych rekach producenta i kupca!

Podobnie moze byc na ..uniwersytecie.

Anonimowy pisze...

Panie Zdzisławie: nie obawiałbym się niczego, gdyby to Pan był Ministrem i zrobił odpowiednią ustawę. Boję się, że spośród całego pakietu rozwiązań zostanie wybrane (np. dlatego że Niemcy juz też tak robią) likwidacja habilitacji a z resztą tak się zrobi aby dotychczasowym beneficjentom "było dobrze". A analogia do mleka mi sie nie podoba: bo jedynym poważniejszym kupcem na naukę jakiego w Polsce dostrzegam to PAŃSTWO. Jakże by więc ten kupiec miał się wycofać? Dawać pieniądze niczego nie oczekując?

Zdzislaw M Szulc pisze...

@Anonimowy: podam troche wiecej o ..rozlanym mleku. Fundamentalna, a zarazem umiejetnie skrywana, sprawa w calym tym zagadnieniu jest wlasnie to ,ze PANSTWO (jako kupiec) w istniejacym/funkcjonujacym systemie edukacji i nauki w Polsce ( z hab jako epicentrum) jest na dluzsza mete...robione w konia! Placi ono (a studenci przede wszystkim) za ..tytuly i stopnie a nie za faktycznie dostrczana jakosc ksztalcenia i wymierne, przydatne i znaczace rezultaty badan naukowych!

Znam 2 instytucje w Polsce ( Bioinfo Bank Institute oraz www.iimcb.gov.pl/index.php) gdzie na wejsciu nie ma koniecznosci posiadania habilitacji. Radza sobie one calkiem dobrze, a moze nawet lepiej, niz niektore te, co maja na stanie 10x hab.naukowcow! Jakosc kontroluje tam na miejscu szef grupy/Rada zarzadzajaca instytutem!

Czy nie mozna tego "stylu" przeniesc na ..uniwersytety?





www.iimcb.gov.pl/index.php

Jan pisze...

Państwo jest "robione w konia" bo nie panuje nad sytuacją. Oddało władzę korporacji. Jeszcze większa degrengolada jest przecież w wymiarze sprawiedliwości, czy słuzbie zdrowia - z tego samego powodu. Pytanie (nieretoryczne): kto płaci i na jakich zasadach za badania naukowe w tych 2 wspomnianych instytutach?

Zdzislaw M Szulc pisze...

jan@. Strony internetowe omawianych modelowych instytucji wskazuja, ze finansowanie jest mieszane (EU, Rzad RP, UNESCO, itp.).Pracowalem w RTI (USA,Research Triangle Park,bylo w budzecie ~ $100mil na rok z grantow), instytucji opartej wlasnie na takim typie finansowania ( bylo tez finansowanie z przemyslu /np. za wspolprace/badanie/licencja zwiazana z Taxolem!!).

Roznorodna specifika badan aplikacyjnych oraz rozwoj nowych technologii/kierunkow badawczych/zaawansowanych materialow-to platforma , ktora sie rozwija w takich jednostkach po to, aby byc konkurencyjnym dla uniwersytetow i przemyslu! Podstawa: szef grupy/projektu/tu autor grantu/departmentu ma w reku duza "wladze" i zarazem poparcie Rady naukowej instytucji do realizacji celow strategicznych. I , niestety, to on (PI) wlasnie sprawdza osobiscie jakosc prowdzonych badan na codzien, i aby miec tu ulatwienie-sam wybiera/szuka? najlepszych/sprawdzonych w podobnym ukladzie/labie/ wspolpracownikow!

Sciezka do sukcesu jest tu wydeptana.. od 10x lat:w mobilnym systemie poszukuje sie fachowcow po studiach/doktoratach. Ich CV do wgladu oraz biezace kontakty z uniwersytetami ulatwiaja nabor najlepszych/ najlepiej przygotowanych w temacie badawczym!

Podsumowanie/podstawa modelu R&D: doktorat zrobiony w najlepszej grupie/labie w dyscyplinie!

Polska ..musi do tego fundamentalnego punktu powrocic: wysoka jakosc ksztalcenie studenta i poziom doktoratu + stworzenie pelnej mozliwosi zatrudnienia specjalistow w Kraju.

Anonimowy pisze...

@Zdzisław M. Szulc, IIMCB jest dobrym przykładem bo udowadnia, że mozna przenosić efektywne amerykańskie rozwiązania na polski grunt. Dla jasności warto bez cienia złosliwości dodać, że dla stworzenia takiego ośrodka potrzebny jest zaczyn finansowy. W wypadku IIMCB to był budynek oraz okrągła coroczna państwowa dotacja pozwalająca ściągnąć ludzi, którzy z kolei ściągneli pieniądze z grantów. I tak to mniej więcej trzeba robić. Jedynym problemem z IIMCB jako swego rodzaju wzorcem jest to, że był to nowy instytut budowany od podstaw. Tymczasem naszym głównym problemem jest przeprowadzenie zmian w już istniejących osrodkach naukowych. Jarek (trudno mi nadążyc za zmianami na blogu więc występuje teraz jako Anonim)

Jan pisze...

IIMCB to istotnie ciekawy przykład. Ale w sumie: instytucja państwowa, wręcz PAN-owska. Zatem jak PAN chce - to może, i nawet obecne ustawy nie przeszkadzają. Mam wrażenie że i na uczelniach jeśli rektor chce zatrudnić dobrego doktora z zagranicy - to zatrudni! W tym IIMCB musi byc odpowiednie sprzężenie: wymaga się wyników naukowych (mierzonych grantami?). Nie widzę przeszkód by to robic gdzie indziej. KTOŚ musi jednak żądać tych wyników, rozliczać "załogę" itp. Rotacja kadry - to jeden z pomysłów...

Malgorzata pisze...

@jarek
Tymczasem naszym głównym problemem jest przeprowadzenie zmian w już istniejących osrodkach naukowych.
Przyjmujac, ze nie jest mozliwa niemiecka opcja zerowa czyli rozwiazanie istniejacych jednostek i powtorny nabor pracownikow polaczony z desantem osob z 'zagranicy', pozostaje pytanie jak je przeksztalcic od wewnatrz. Wersja utopijna - nagle zmieni sie mentalnosc i wszystko bedzie pieknie. Wersja realna - wpuszczac systematycznie swieza krew, nagradzac porzadane zachowania, karac bezwglednie negatywne.
Czy jest to mozliwe? Tak, ale wladze uczelni musza popierac te wyspy excellence. Czy wladze wybrane 'demokratycznie' przez wszystkich pracownikow moga dzialac wbrew ich interesom? Oczywiscie ze nie! Stad prosty wniosek, ze zaczac nalezy od zmiany zarzadzania i wyboru wladz jednostek.

@jan
Mam wrażenie że i na uczelniach jeśli rektor chce zatrudnić dobrego doktora z zagranicy - to zatrudni!
Problem, ze nie chce, bo dla rektora wazniejsze sa dobre uklady z zatrudnionymi pracownikami - w koncu po to miedzy innymi zostal wybrany by chronic skutecznie ich interesow przed potencjalna konkurencja. Cos na ten temat wiem bo probowalam sie umowic na rozmowe z rektorem flagowej uczelni. Nawet nie raczyl mnie przyjac na rozmowe lub skierowac do swojego zastepcy, chociaz poinformowalam jego sekretarke, ze w tym czasie bylam uwzgledniana przez University of Stanford w prowadzonym przez nich 'wide search'...

A swoja droga zadziwiajace jest to, ze w ogloszonych wynikach ankiety nie ma zadnej informacji o systemie zarzadzania uczelniami i ich wplywie na stan szkolnictwa wyzszego i nauki.

Zdzislaw M Szulc pisze...

Jan@.Wlasnie ten przyklad-istnieje pewnego typu"polaczenie"+ doglad z PAN-lecz niestety INNY SYSTEM ZARZADZANIA I ZATRUDNIANIA- razem kreuja,czysty paradoks w Polsce, innego typu placowke naukowo-badawcza w pelni otwarta w swiat!

Uniwersytety i instytucje PAN-u sa hermetycznie jednostronnie zamkniete na swiat (do wewnatrz). Wspolpraca z osrodkami/naukowcami na odleglosc w systemie anglosaskim org badan i zarzadzania/kariery... jak najbardziej...wpuszczenie ich do siebie i danie im mozliwosci dzialania.. to juz nie?).

Nie mozna ludzi oszukiwac i mowic ,ze sa mozliwosci..z ktorych nikt nie skorzystal jeszcze, moze..lub ma szanse, czy tez obawia sie skorzystac!?

Prosze sie zapoznac z przepisami/reg zatrudniania w PAN ( multum dowolnosci/+ zapoznac sie ze scenariuszem sprawy opisanej w " Naukowcy nie wroca/S.Krpinski/ na naszym blogu AP/oraz w Rzepie.

Diabel jest schowany w szczegolach. (Np.wadliwego/nieprecyzyjnego/dowolnego... prawa...do manipulacji i dowolnosci!). Dlaczego Rektor, Prezes PAN,itp., ma komus robic jakis wyjatek i laske ,ze go zatrudni ..pomimo tego.. i tamtego zastrzezenia/wymogu?

Malgorzata pisze...

W uzupelnieniu do wypowiedzi Zdzislawa podaje link do opisu prof. Karpinskiego historii jego "powrotu" do kraju Naukowcy nie wroca

Jan pisze...

Pan Zdzisaw szulc pisze: "Prosze sie zapoznac z przepisami/reg zatrudniania w PAN ( multum dowolnosci"
"Diabel jest schowany w szczegolach. (Np.wadliwego/nieprecyzyjnego/dowolnego... prawa...do manipulacji i dowolnosci!)."
Zgadzam sie z tym. Ale tym bardziej niepokoi mnie ogolnikowe postulowanie przez wielu dyskutantow wlasnie wprowadzenia DOWOLNOSCI i w zasadzie BRAKU REGUL (a wtedy "rynek" itp. wszystko jakos rozwiaza). Jestem zwolennikiem precyzyjnych stabilnych KONKURENCYJNYCH regul (np. LF jest od biedy dobra, ale ZA SZEROKA wiec niekonkurencyjna, ale mozna ograniczac pisma, w skrajnym przypadku nawet do Science i Nature, choc to juz przesada; na pewno jednak powinno sie OSTRO i JAWNIE premiowac tego typu wybitne osiagniecia). Bardziej wierze w to, ze jakis swiatly minister czy premier w koncu wprowadzi jednym prostym rozporzadzeniem takie reguly, niz w to ze puszczone na zywiol uczelnie i instytuty SAME z SIEBIE kiedys tam do nich podochodza.

Zdzislaw M Szulc pisze...

@Jan. Jak zatrudniac/tworzyc grupy naukowo-badawcze w Polsce?

Najlepiej sprawe obrazuje wlasciwy przyklad. A oto zdjety ze strony czasopisma "Science" sklad autorski tworcow publikacji podajacej do publicznej wiadomosci dane o odkryciu nowego ukladu planetarnego. Publikacja ta w kapitalny sposob honoruje geniusz astronomiczny prof B. Paczynskiego!

Ogromne brawa dla Wszystkich Odkrywcow!!

"Discovery of a Jupiter/Saturn Analog with Gravitational Microlensing

B. S. Gaudi,1* D. P. Bennett,2 A. Udalski,3 A. Gould,1 G. W. Christie,4 D. Maoz,5 S. Dong,1
J. McCormick,6 M. K. Szyman´ski,3 P. J. Tristram,7 S. Nikolaev,8 B. Paczyn´ski,9† M. Kubiak,3
G. Pietrzyn´ski,3,10 I. Soszyn´ski,3 O. Szewczyk,3 K. Ulaczyk,3 Ł. Wyrzykowski,3,11
(The OGLE Collaboration); D. L. DePoy,1 C. Han,12 S. Kaspi,5 C.-U. Lee,13 F. Mallia,14
T. Natusch,4 R. W. Pogge,1 B.-G. Park,13 (The mFUN Collaboration); F. Abe,15 I. A. Bond,16
C. S. Botzler,17 A. Fukui,15 J. B. Hearnshaw,18 Y. Itow,15 K. Kamiya,15 A. V. Korpela,19
P. M. Kilmartin,7 W. Lin,16 K. Masuda,15 Y. Matsubara,15 M. Motomura,15 Y. Muraki,20
S. Nakamura,15 T. Okumura,15 K. Ohnishi,21 N. J. Rattenbury,22 T. Sako,15 To. Saito,23 S. Sato,24
L. Skuljan,16 D. J. Sullivan,19 T. Sumi,15 W. L. Sweatman,16 P. C. M. Yock,17
(The MOA Collaboration); M. D. Albrow,18 A. Allan,25 J.-P. Beaulieu,26 M. J. Burgdorf,27
K. H. Cook,8 C. Coutures,26 M. Dominik,28 S. Dieters,29 P. Fouqué,30 J. Greenhill,29 K. Horne,28
I. Steele,27 Y. Tsapras,27 (From the PLANET and RoboNet Collaborations); B. Chaboyer,31
A. Crocker,32 S. Frank,1 B. Macintosh8

Ponizej ich macierzyste instytucje:
1Department of Astronomy, Ohio State University, 140 West
18th Avenue, Columbus, OH 43210, USA. 2Department of
Physics, 225 Nieuwland Science Hall, Notre Dame University,
Notre Dame, IN 46556, USA. 3Warsaw University
Observatory, Aleje Ujazdowskie 4, 00-478 Warszawa,
Poland. 4Auckland Observatory, Post Office Box 24-180,
Auckland, New Zealand. 5School of Physics and Astronomy,
Raymond and Beverley Sackler Faculty of Exact Sciences,
Tel-Aviv University, Tel Aviv 69978, Israel. 6Farm Cove
Observatory, 2/24 Rapallo Place, Pakuranga, Auckland
1706, New Zealand. 7Mt. John Observatory, Post Office Box
56, Lake Tekapo 8770, New Zealand. 8Institute of Geophysics
and Planetary Physics, Lawrence Livermore National
Laboratory, 7000 East Avenue, Livermore, CA 94550, USA.
9Princeton University Observatory, Princeton, NJ 08544,
USA. 10Universidad de Concepción, Departamento de
Fisica, Casilla 160-C, Concepción, Chile. 11Institute of Astronomy,
University of Cambridge, Madingley Road, Cambridge
CB3 0HA, UK. 12Program of Brain Korea, Department of
Physics, Chungbuk National University, 410 Seongbong-Rho,
Hungduk-Gu, Chongju 371-763, Korea. 13Korea Astronomy
and Space Science Institute, 61-1 Hwaam-Dong, Yuseong-Gu,
Daejeon 305-348, Korea. 14Campo Catino Astronomical
Observatory, Guarcino, Frosinone 03016, Italy. 15Solar-
Terrestrial Environment Laboratory, Nagoya University, Nagoya,
464-8601, Japan. 16Institute for Information and
Mathematical Sciences, Massey University, Private Bag 102-
904, Auckland 1330, New Zealand. 17Department of Physics,
University of Auckland, Private Bag 92-019, Auckland 1001,
New Zealand. 18University of Canterbury, Department of
Physics and Astronomy, Private Bag 4800, Christchurch 8020,
New Zealand. 19School of Chemical and Physical Sciences,
Victoria University, Wellington, New Zealand. 20Department of
Physics, Konan University, Nishiokamoto 8-9-1, Kobe 658-
8501, Japan. 21Nagano National College of Technology,
Nagano 381-8550, Japan. 22Jodrell Bank Centre for Astrophysics,
The University of Manchester, Manchester M13 9PL,
UK. 23Tokyo Metropolitan College of Aeronautics, Tokyo 116-
8523, Japan. 24Department of Physics and Astrophysics,
Faculty of Science, Nagoya University, Nagoya 464-8602,
Japan. 25School of Physics, University of Exeter, Stocker Road,
Exeter EX4 4QL, UK. 26Institut d’Astrophysique de Paris, Centre
National de la Recherche Scientifique, Université Pierre et
Marie Curie UMR7095, 98bis Boulevard Arago, 75014 Paris,
France. 27Astrophysics Research Institute, Liverpool John
Moores University, Twelve Quays House, Egerton Wharf,
Birkenhead CH41 1LD, UK. 28Scottish Universities Physics
Alliance, University of St. Andrews, School of Physics and
Astronomy, North Haugh, St. Andrews KY16 9SS, UK.
29University of Tasmania, School of Mathematics and Physics,
Private Bag 37, Hobart, TAS 7001, Australia. 30Observatoire
Midi-Pyrénées, Laboratoire d’Astrophysique, UMR 5572,
Université Paul Sabatier-Toulouse 3, 14 avenue Edouard
Belin, 31400 Toulouse, France. 31Department of Physics and
Astronomy, Dartmouth College, 6127 Wilder Laboratory,
Hanover, NH 03755, USA. 32University of Oxford, Denys
Wilkinson Building, Keble Road, Oxford OX1 3RH, UK.
*To whom correspondence should be addressed. E-mail:
gaudi@astronomy.ohio-state.edu
†Deceased.
www.sciencemag.org SCIENCE VOL 319 15 FEBRUARY 2008 927
Downloaded from www.sciencemag.org on February 14, 2008.

Zatrudniac tak jak w instytucji dla 1-szego Autora (z otwartego konkursu po doktoracie,wg zasady :EOE).. i czekac na odkrycia. Polacy wielokrotnie udowodnili,ze potrawia je zrobic!
Chodzi wiec oto, aby wszyscy naukowcy mieli takie same optymalne warunki robienia odkryc w Kraju.

Józef pisze...

Od dawna mówimy, że z polską nauką jest źle, że potrzebne są reformy. Potrzebna jest obiektywna ewaluacja dorobku naukowego polskich naukowców, uczelni i instytutów naukowych. Tego nie zapewnią dziwaczne formularze administracji do „oceny parametrycznej” ani komisje przypadkowo dobieranych osób, których dorobek naukowy powinien być poddany ewaluacji jeszcze przed powołaniem komisji.

Ciekawym zjawiskiem socjologicznym jest to, że o ile w sferze ogólników na ogół wszyscy się zgadzają, to w konkretach się różnią. Przy czym te różnice często nie oznaczają innych propozycji, lecz po prostu sprowadzają się do negowania konkretnych rozwiązań.

Często w dyskusjach pojawiają się dezyderaty-zaklęcia (jak w poprzednich komentarzach): „warto jakieś kryteria ustalić”, „stosowania optymalnego rozwiazania przy ocenie dorobku naukowego”, „powinien wygrac rozsadek i praktyka zyciowa”, „KTOŚ musi jednak żądać tych wyników”, „zaczac nalezy od zmiany zarzadzania i wyboru wladz jednostek”, „Nie mozna ludzi oszukiwac”, „wierze w to, ze jakis swiatly minister czy premier w koncu wprowadzi jednym prostym rozporzadzeniem takie reguly”… i tak dalej.

Może uda się nam osiągnąć zgodę w pryncypiach. Na przykład: „rzetelni” naukowcy to ci, którzy mają wyraźny dorobek w postaci publikacji i cytowań w literaturze światowej. A także: „gremia naukowe powinny skupiać najlepszych naukowców”.

Zakładając że się zgadzamy, przejdźmy do konkretów. Co to znaczy WYRAŹNY DOROBEK? Kim są ci NAJLEPSI NAUKOWCY?

Jak do tej pory, polscy pracownicy naukowi przy różnych okazjach nagminnie stosują w swych CV wyrażenia typu „autor ponad 200 (300, 400, … publikacji). A że to jest niesprawdzalne? Wszak nie wypada sprawdzać… Ale gdyby jednak ktoś się uparł, to korzystając choćby z programu „Publish or Perish” może się czasem okazać, że ta liczba jest bliska lub równa zeru.

Trzeba wykorzystać uznaną na świecie platformę informatyczną „Web of Knowledge”, która błyskawicznie pokazuje liczbę publikacji w renomowanych czasopismach naukowych, liczbę cytowań tamże, oraz znakomitą miarę syntetyczną „wskaźnik Hirscha” – H. Gdy platforma WoK będzie powszechnie wykorzystywana do oceny dorobku, do planowania badań naukowych oraz do racjonalnych procedur awansowych, konkursowych i wyborczych, wtedy pojawi się szansa na uzdrowienie polskiej nauki. Dalsze szczegóły: http://www.kali.enter.net.pl/Nauka_3.html.

Konkretny WYRAŹNY DOROBEK. Na przykład w naukach technicznych, przy powoływaniu na stanowisko profesora oraz przy wyborach do komisji ministerialnych wystarczy postawić warunek H > 5. To automatycznie odsieje pozorantów naukowych, habilitowanych i profesorskich, nadal produkowanych w Polsce przy udziale anachronicznej Centralnej Komisji. Habilitacje i profesury belwederskie należy wtedy zlikwidować. NAJLEPSI NAUKOWCY mają największy wskaźnik H.

Uczelnie akceptujące w statucie taki warunek (oprócz innych) mogą uzyskać certyfikat akredytacyjny klasy A (jawny, uwidaczniany także na dyplomach). Jeśli uczelnie mogą zapewnić warunek H > 3, to mogą otrzymać certyfikat klasy B. Przy H > 1 klasa C. W ten sposób ułatwi się wyłonienie uczelni „elitarnych”, przy którym powinno się uwzględniać nie liczby tytułów profesorskich i doktorów habilitowanych, lecz miary dorobku z WoK.

W Polsce okrojone licencje na WoK mają tylko instytuty PAN i niektóre uczelnie. Nie ma jej nawet Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego! Dlatego pierwszym i najważniejszym zadaniem dla ministerstwa powinien być ZAKUP PEŁNEJ LICENCJI NA WoK DLA WSZYSTKICH UCZELNI PUBLICZNYCH. W tym celu powinno się wykorzystać fundusze z UE.

Prośba do koleżanek i kolegów spoza Polski. Jeśli macie na swoich uniwersytetach dostęp do pełnej wersji Web of Knowledge, to proszę uzyskajcie stosowne miary w trybie General Search (liczby publikacji P i cytowań C oraz indeks Hirscha H) dla członków Rady Nauki w polskim Ministerstwie Nauki: http://www.nauka.gov.pl/mn/index.jsp?place=Menu08&news_cat_id=735&layout=2 .

Wyniki warto by gromadzić w wydzielonym miejscu na tym portalu, bez komentarzy. To tylko informacja.

A teraz z pokorą oczekuję na krytykę, a zwłaszcza na przytyki personalne i deklaracje typu „nie zgadzam się”. Pewnie zasłużyłem.

Anonimowy pisze...

Po co pełną licencję na WoK mają mieć wszystkie uczelnie publiczne? Moim zdaniem wystarczy jedna w ministerstwie na odpowiednią liczbę stanowisk (np. tak, aby w największych ośrodkach akademickich był terminal do potwierdzenia urobku w czasopismach LF).

Zatrudnianie i tak się nie odbywa (i mam nadzieję, że nigdy nie będzie) na podstawie wskaźników bibliometrycznych. One mogą służyć najwyżej jako jeden z elementów oceny okresowej (nie potrzeba ciągłego dostępu dla każdej uczelni) i to raczej względnej.

Malgorzata pisze...

@jozef @marc
Podstawa sukcesu jest latwy dostep do informacji... W kraju przydala by sie siec typu brytyjskiej JANET czy tez Athens. Z lezka oku wspominam czasy gdy mialam dostep do MyAthens...

Tak jak nie spelnia swojej roli habilitacja i profesura belwederska, tak nie spelnia jej tez miary bibliometryczne. To co jest potrzebne to zdrowy rozsadek i zatrudnianie ludzi adekwatnie do wymagan zwiazanych z konkretnym stanowiskiem. Genialny noblista moze sie okazac zupelnie nieprzydatny gdy jego zainteresowania naukowe nie pokryja sie z wymaganiami i obowiazkami zwiazanymi z danym stanowiskiem.

To co jest potrzebne na poczatek to odpowiednio wybrane wladze uczelni i jasno postawione cele do realizacji. Do nich nalezy dobrac odpowiednich ludzi i rozliczac z efektow pracy na DANYM stanowisku...

Zdzislaw M Szulc pisze...

Ja w pelni popieram propozycje Jozefa! Z wielu powodow, a chocby z tego, ze wprowadzenie do uzytku na codzien na polskich uniwersytetach, i to od zaraz, pelnego dostepu do WoK(http://www.isiwebofknowledge.com/, w niczym PRZECIEZ nie przeszkadza aby tez OSTRO sie zabrac za gruntowne reformy od strony proponawanej przez Malgorzate, marca, mnie oraz innych zatroskanych stanem nauki edukacji Akademikow!

Powod glowny "za" WoK: w dosc utajnionej formule prezentacji, znaczenia, porownania i oceny dorobku naukowego oraz dzialnosci akademickiej w Polsce, gdzie racje w decyzjach dotyczacych zatrudniania, promocji, obsadzania stanowisk doradczych i opiniotworczych w panstwie/Ministerstwach maja "urzedowe wyrocznie"i im tylko znane kryteria,pelny i bezposredni wglad w baze danych o kandydacie jest najprostrzym wyjsciem dla srodowiska akademickiego aby miec podstawy do wlasciwego porownania i oceny pracy innych naukowcow, kontrolowac pozytywna selekcje i postulowac sprecyzowane wymogi kwalifikacyjne.

WoK to specjany typ dostepu do uporzadkowanej tematycznie informacji o swiecie nauki, naukowcach oraz o rezultatach ich pracy/publikacjach,patentach, itp., z ktorej korzysta spolecznosc akademicka w celu dokladnego zaznajomnienia sie kto, co i jak robi, jakie ma osiagniecia (jak i w jaki sposob mierzone; podbnie o instytucjach), jak wyglada przykladowa kariera naukowca w danej dyscyplinie, co jest w niej wazne, jak jest postrzegana dana dyscyplina naukowa w wporownaniu do innej,itp. Co prawda, istnieja tez stowarzyszone z WoK platformy, uzupelniajace ja w paru wzgledach/bedace jej czescia
(np.http://in-cites.com/), ktore sa ogolnie dostepne.

Malgorzata pisze...

Bibliometrie mozna dosc latwo oszukiwac, ale majac dostep do WoK mozna rzeczywiscie takie oszustwa czy 'grzecznosciowe' cytowania latwiej wychwycic. W Polsce sa to niestety narzedzia CALKOWICIE niedostepne.
Osobiscie, starajac sie wyrobic sobie zdanie o jakims nieznanym mi lub nie z mojej dziedziny naukowcu, raczej nie stosowalam jako kryterium absolutnego ilosci cytowan, ale zwracalam uwage na ich JAKOSC. WoK dostarcza narzedzi pozwlajacych na analize cytowan ze wzgledu na: kraj, autora, uczelnie/instytut. To od razu wychwytuje 'wspolpracujace' i autocytujace sie grupy, zasieg i oddzwiek terytorialny papera...
Przy okazji ciekawostka. Przegladajac rok temu baze ESI praktycznie nie znalazlam tam polskich naukowcow - byl tam za to MAGISTER Stanislaw Karpinski, przypominam magister wg polskich przepisow!!

Zdzislaw M Szulc pisze...

@marc.Nie nalezy isc droga przezornej oszczednosci i urzedniczej kontroli dostepu/wydzielania dobra powszechnie dostepnego za pieniadze, gdy tego nie powinno sie w tym przypadku wogole robic(WoK kabelkiem do Okretow Flagowych tylko).

Jesli mnie pamiec nie myli, to istnieje w jednej instytucji w W-wie dostep do WoK, z ktorego korzysta Dr A.Pilc, autor serii artykulow w FA na temat cytowalnosci akademikow i instytucji akademickich w Polsce.

Co wiecej, interesujace i podstawowe dane o systemie bibliometrycznym i jego uzytecznosci oraz istniejacych platformch z dostepem do innych bankow danych, podal ostatnio
Boleslaw Rek z EBIB (http://www.ebib.info/2008/92/a.php?rek)

Rozwoj bibliometrii to tylko malutki elemencik strategii przejscia ze stanu czesciowej izolacji, niewiedzy, niewpelni wykorzystanych mozliwosci i potencjalu..do stanu stworzenia optymalnych szans rozwoju. Wtedy bedzie widac..kto na co zasluguje i dlaczego!

Malgorzata pisze...

@ZS
Wg mojej wiedzy w Polsce NIKT nie ma dostepu do narzedzi do analizy wynikow z SCI (licencja na umieszczone w kraju IP). Jest tylko dostep do SCI - dla nawet dosc duzej czesci jednostek poprzez ICM (bazy bodajze od 1995r).

Jan pisze...

W pełni zgadzam sie z p. Józefem. Ale niech i on zauważy, że KTOŚ musi ten indeks H wyegzekwować. To, aby jakos premiowac ludzi z indeksem h wiekszym od 5 czy 10 (bo liczby ponad 50 zostawmy sobie na deser na nagrody specjalne) uwazam za oczywiste. Dla mnie to odpowiednik habilitacji ityle. Jesli odpowiednik taki sie explicite pojawi, to o "starą" habilitację kruszył kopii nie będę. Wniosek: gdyby p. Zdzisław, czy p. Wieczorek na sztandar wzięli walke "o indeks h" lub coś w tym rodzaju, to popierałbym to z całego serca. Wzięcie na sztandar "likwidacji habilitacji" budzi we mnie niepokój...

Zbigniew Mitura pisze...

Bardzo cieszy fakt, ze na stronach Forum Integracyjnego Akademicus Poloniae pojawil sie "Jozef". Mozna domniemywac, ze pod postacia tego psedudonimu, wystepuje osoba majaca glegoka swiadomosc duzej niedoskonalosci sztywnego systemu "profesorskiego" w Polsce.

Co do samej tresci wpisu "Jozefa", to nie do konca moge zgodzic sie ze wszystkimi sugestiami. Tak wiec tezy, ze ocena pracownikow powinna odbywac wylacznie na podstawie informacji zawartych w bazie danych publikacji filadefijskich oraz ze nalezy stosowac jednolite kryteria na wszystkich uczelniach wydaja mi sie nieco kontrowersyjne. W tym wzgledzie znacznie blizsze sa mi wypowiedzi "marca" oraz "Malgorzaty".

Jednoczesnie jednak mocno popieram koncepcje "Jozefa" wykupienia pelnych licencji roznego rodzaju baz publikacji miedzynarodowych. Bazy takie stanowia istotna pomoc dla wszystkich osob aktywnie dzialajacych naukowo. Ponadto, bazy te traktowane z pewna ostroznoscia, moga jednak byc rowniez jednym z wazniejszych czynnikow oceny okresowej pracownikow.

Na zakonczenie pragne wyrazic moje osobiste zyczenie, aby "Jozef" byl jak najczestszym gosciem Forum Intergracyjnego Academicus Poloniae.

Jarek pisze...

Zgadzam się z Józefem, ,że trzeba wprowadzić jakieś poważne prametry ilościowe oceny tzw. dorobku naukowego. Bardzo ważne jest uzgodnienie jednej obowiązującej bazy danych, z której korzystać będą naukowcy i instytucje przy obliczaniu takich parametrów. Nie jestem wcale pewien czy sam indeks H jest tak doskonałym narzędziem, że bez kilku innych dodatkowych danych pozwala ułożyć sensowny ranking. No, ale i tak wolę indeks H niż to co jest teraz.

Zdzislaw M Szulc pisze...

Bibliometria/Wirtualne Biblioteki… i co z tego wynika?

W zalaczeniu podaje pare “linkow” w temacie dostepu do e-bazy danych na polskich uniwersytetach/bibliotekach w celu wstepnego wyjasniena, co z powszechnie stosowanych baz danych bibliometrycznych jest faktycznie dostepne w Polsce i na jakich zasadach. W zalaczeniu przyklady dwoch bibliotek uniwersyteckich (2 i 3) z pelnym dostepem do WoK.

Przyklad Wirtualnej Biblioteki w Polsce (ICM) : http://zatoka.icm.edu.pl/sci/

Przyklad 1. Biblioteka Glowna PWr: http://www.bg.pwr.wroc.pl/bazy_danych/

Przyklad 2. NCSU Library (USA): http://www.lib.ncsu.edu/

Przyklad 3. Oxford University Library (UK): http://www.ox.ac.uk/research/libraries/
index.html

Zainteresowani tym zagadnieniem moga sprawdzic mozliwosci dojscia do w/w baz oraz jakie dane sa tam dla Nich dostepne (h-index, cytowalnosc, itp)?

Anonimowy pisze...

Tak sobie pomyślałem, że faktycznie jest pewien argument za wykupieniem WoK we wszystkich uczelniach magisterskich. Dobrze by było, gdyby studenci mogli sprawdzić dorobek swoich profesorów i rozsądnie wybierać promotorów.

Jan pisze...

Podzielam wątpliwości Jarka co do indeksu h (np. autor 15 cytowanych setki razy prac będzie miał indeks h "tylko" 15, a w wielu dziedzinach, np. matematyce, miec 15 świetnych prac - to naprawdę więcej nie trzeba aby być uczonym maksymalnego formatu światowego), ale LEPSZY jakikolwiek stabilny wskaźnik, niz brak wskaźnika. oczywiście powinna byc jakaś korelacja z dziedziną wiedzy (bo bardzo dużo ludzi publikuje i cytuje w naukach medycznych, i biochemicznych, sporo w fizycznych, a znacznie mniej w matematyce itp.).

Zdzislaw M Szulc pisze...

@Jan. Sa tez w uzyciu indeksy bibliometryczne, ktore w sposob bezdyskusyjny potwierdzaja o osiagnieciach i wplywie na nauke swiatowa jaki ma/mial dany naukowiec. Jest to tzw. lista "highly cited scientist" (http://hcr3.isiknowledge.com/
formSearch.cgi), dostepna dla wszystkich baza danych WoK.

W tym tez przypadku, przypisanie naukowca do kraju, jest oparte na polozeniu geograficznym instytucji gdzie on pracuje/pracowal na stale.

I tu, sztandarowe postacie astronomii i chemii RNA, jak prof B.Paczynski+ i P.Chomczynski..to naukowcy...amerykanscy!

Jarek pisze...

@ Zdzisław M. Szulc, Jednak oparcie rankingu polskich instytucji naukowych akurat na tej bazie danych będzie trochę trudne. Tylko dwóch naukowców prof. Gryglewski i Grynkiewicz zostało tam zaklasyfikowanych jako pracownicy polskich instytucji naukowych. Można jednak użyć metodologii zastosowanej w tym „rankingu wybitności” przy tworzeniu nowych zasad oceny naukowców i instytucji naukowych w Polsce. Jeśli jednak w ocenie instytucji położymy nacisk na wysokie indeksy cytowań (np. indeks H), co byłoby bardzo pożądanym posunięciem to pozostanie jeszcze do rozstrzygnięcia kwestia afiliacji czyli „ kraju pochodzenia” branych pod uwagę publikacji. Oczywiście można podejść do sprawy jak najprościej i machnąć na to ręką, premiując w ten sposób naukową doskonałość bez względu na szczegóły organizacyjne. Tyle tylko, że wśród rektorów i dyrektorów pojawi się wtedy tendencja do kupowania gotowego dorobku naukowego za granicą a polska emigracja naukowa jest dostatecznie liczna i utrzymuje wystarczająco silne związki z krajem, żeby stworzyło to istotne problemy. Bo to nie jest wszystko jedno czy dorobek naukowy jakiejś instytucji wynika z potencjału naukowego pracujących w niej ludzi czy też jest wynikiem handlowego układu pomiędzy dobrze publikującym naukowcem pracującym za oceanem a ambitnym polskim dyrektorem.

Jan pisze...

Higly cited researcher jest bezsensownie wysoką poprzeczką. Przeciez chcemy (chyba?) obsadzić kilka tysięcy albo choc kilkaset stanowisk profesorskich, a nie KILKA. Zresztą dla mnie znakomitością totalną jest np. prof. Woronowicz (juz klasyk, tworca teorii grup kwantowych, kilka tysiecy cytowan w fizyce matematycznej: to niezwykle duzo). Jesli on się nie załapuje jako "HCR", to indeks ten nie ma dla mnie ŻADNEJ praktycznej wartości. Ot, taki gadżet. No i znów zgadzam się z praktycznymi uwagami p. Jarka. Zwłaszcza Uniwersytety MUSZĄ bazować na kadrze TU i TERAZ będącej na miejscu, a nie na wirtualnych wkładach osób tylko przypisanych ad hoc a ciałem nieobecnych...

Malgorzata pisze...

Pragne zwrocic uwage osob dyskutujacych 'wskazniki bibliometryczne' na inny watek na naszym blogu: The Changing Research and Publication Environment in American Research Universities
Oto moj subiektywny wybor cytatow dla pobudzenia dyskusji:

z czesci Executive Summary:
(...)Study informants stressed the role of expert judgment in maintaining the commitment to quality in the U.S. system and saw the system as being somewhat more oriented toward quality than in the past. They portrayed pressures toward scientific productivity as increasing, if anything, but as directed more toward enhanced quality than toward greater quantities of output. In contrast, many of the U.S. researchers interviewed saw other countries' efforts to improve research during the period under study as being increasingly driven by quantitative measures.(...)

Fragment z czesci How Research is Disseminated , fragment Citations:
(...) They noted increasing tendencies to cite more accessible review articles rather than search for the original research on which the reviews were based, pointing out that this introduced additional inaccuracy in assessments that relied on citation analysis to measure the influence of original research. (...)

Fragment z czesci Findings - The Institutional Environment :
(...)In tenure and promotion decisions, universities rely heavily on letters from distinguished researchers assessing the distinctive contributions candidates have made to scholarship in their fields. According to study informants, these letters were no less important than they had been in the past, and some informants said they were more important. Others stressed the importance of a cogent, detailed letter from the department chair or tenure and promotion committee laying out for university administrators outside the candidate's department the reasons why the candidate's work was important. Although letters could invoke quantitative indicators to buttress a case for tenure or promotion, informants viewed the essence of the case as an argument about the quality and, especially, the impact of a researcher's work. One researcher stated that a letter that rested its case on quantitative indicators would be dismissed out of hand.

Wytluszczenia w tekscie polecam wszystkim, ktorzy ulomnosci obecnej procedury habilitacyjnej chca zastapic miarami bibliometrycznymi opartymi na 'quantitative output'...

Jarek pisze...

@Małgorzata, Zgoda! Automatyzm w ocenie jakości pracy naukowej opierający się na wskaźnikach ilościowych nie jest dobry. Jednak to są opinie z kraju, w którym ukuto powiedzenie "publish or perish". Oni mają juz trochę dość takiej rywalizacji i odkrywają ułomność ocen opartych o ilościowy pomiar produkcji naukowej. My mamy jednak trochę inne problemy. System listów rekomendacyjnych był od zawsze podstawą w poszukiwaniu pracy w instytucjach naukowych w USA i nadal działa. Jednak taki system wymaga pewnego poziomu wzajemnego zaufania. W polskim środowisku naukowym mamy chyba do czynienia z poważnym kryzysem zaufania. Stąd chęć oparcia wszystkiego na obiektywnych ilościowych kryteriach.

Józef pisze...

Przegladalem WoK v.4.1 z okresu 1997-2008, dostepnego licencyjnie w Polsce. Trafilem na publikacje M. Zylicza: Title: Dropping habilitation would aid progress in Poland
Author(s): Zylicz M
Source: NATURE Volume: 427 Issue: 6976 Pages: 677-677 Published: 2004

Przy okazji: MZ (biologia) ma w tym okresie 18 publikacji, 303 cytowan i H = 10.

Zdzislaw M Szulc pisze...

@Jarek.Chyba sie Pan nie zastanowil dobrze lansujac pod dyskusje mylne podejscie, ktorego sie nie stosuje i nie powinno wybiorczo stosowac:"Automatyzm w ocenie jakości pracy naukowej opierający się na wskaźnikach ilościowych nie jest dobry."..?

1.Myli sie Pan na dluzsza mete? Tam gdzie sie przyznaje duze pieniadze na badania dla grup badawczych( a wszyscy sa dobrzy?) i zarzadza uniwersytetami, zwraca sie jednak uwage na indeksy bibliometryczne, ich pochodzenie i skale odbioru/wplywn na rozwoj dyscypliny/ innowacyjnosc.Gdy istnieje faktyczna konkurencyjnosc na rynku: uniwersytet co ma najwiecej osiagniec /odkryc/swietnych naukowcow co publikuja duzo w najlepszych czasopismach w dyscyplinie/wdrozen i grantow z zewnatrz/latwiej utrzymuje nabor/dostep do lepszych kandydatow, z pelnym naborem/ na studia za porownywalna cene?

2.Slusznie zaadresowana sprawa jak kryzys zaufania..w Polsce ( indukowany przez brak jawnosci)? Jawic sie tu tez moze dodatkowo obawa przed jego poglebieniem sie w przypadku wprowadzenia otwartosci na swiat (mobilnosc,wzrost wydajnosci pracy, walka o granty,o nabor db studentow).

@Jozef: Jak dla mnie, parametry bibliometryczne zw, z praca naukowa Prof.M.Zylicza i jego grupy+ ew.wspolpraca maja znaczenie i wplyw na dyscypline! Czym zajmuje sie i co waznego odkryla grupa prof. M.Zylicza- to wystarczy przeczytac najbardziej cytowana(ne) jego publikacje! I zaprosic Go na wyklad dla studentow!

Malgorzata pisze...

@Jarek
My mamy jednak trochę inne problemy. System listów rekomendacyjnych był od zawsze podstawą w poszukiwaniu pracy w instytucjach naukowych w USA i nadal działa.

Naszym podstawowym problemem jest zbyt powszechna niekompetencja oraz powszechny brak odpowiedzialnosci za slowo mowione i pisane. Zdarzalo mi sie za granica swiecic oczami za polskich stypendystow ze znakomitymi rekomendacjami od wybitnych polskich profesorow. Zawartosc listow rekomendacyjnych miala sie nijak do rzeczywistych umiejetnosci 'rekomendowanych'.
Dokladnie to samo ma miejsce przy bardzo duzej czesci polskich recenzji. Tak wiec naszym problemem nie sa kryteria tylko LUDZIE JE STOSUJACY. Bibliometrie tez mozna latwo oszukac.
Nasz problem to jak dobrac/zanalezc gremia kompetentnych i rzetelnych - szczegolnie gdy o wszystkim decyduje 'demokracja akademicka'. Przy zachowaniu obecnej mentalnosci polskiego srodowiska akademickiego zaden system po prostu nie zadziala... Jak ta mentalnosc zmienic? Na pewno nie poprzez demokratyczne wybory :-)

@Jozef
Drogi Jozefie, swietnie wiesz, ze pomimo mojej rezerwy co do wynikow bibliometrycznych, od lat sama stosuje WoK jako podstawowe kryterium - tyle ze jako 'wskaznikowe' z rezerwa a nie bezwzgledne i rozstrzygajace. :-)

Co do artykulu Zylicza. Byla to polemika z opinia Cezarego Wojcika. Polecam informacje na stronie Nature

Przy okazji pytanie: Kto w kraju ma bezplatny dostep do Nature?

Malgorzata pisze...

Dopiero teraz przeczytalam komentarz Zdzislawa. Skoro udalo mi sie przywrocic dyskusje, to przypominam, ze wybrane przeze mnie cytaty dotyczyly glownie kariery JEDNOSTEK (tenure track, etc). Polecam pelna lekture opracowania The Changing Research and Publication Environment in American Research Universities.

Inny subiektywny fragment:
The U.S. researchers interviewed for this study perceive their universities and funding agencies as less attuned to quantitative measures of output and impact than their institutional counterparts in other countries. As a result, U.S. researchers may be less concerned with producing scholarly output in ways that score well on these measures. Study informants stressed the role of expert judgment in maintaining the commitment to quality in the U.S. system and saw the system as being somewhat more oriented toward quality than in the past.

I jeszcze jeden wazny fragment:

Quality and Quantity

When asked whether their universities had altered the relative value attached to quality and quantity in researchers' publication output, study informants generally said that U.S. universities had moved modestly in the direction of emphasizing quality. They characterized the change as modest in part because they perceived top universities as having consistently stressed quality throughout the period under study and in part because they perceived institutions less distinguished than their own as being less discriminating about quality and more interested in sheer numbers of publications. Several researchers noted recent changes at funding agencies that indicated a shift in emphasis toward quality. They said that NSF and Howard Hughes, by requiring grant proposals to cite a limited number of the PIs' "most significant" publications rather than include a complete list of their published work, had placed an increased premium on quality.

Researchers vary in how they balance quality and quantity in publications, and the institutional environment does not strongly enforce a particular balance. The study team heard no clear indications of a consensus that the balance was shifting toward one pole or the other, let alone that it was shifting decisively. At each university visited, researchers reported that some of their colleagues favored a smaller number of relatively comprehensive publications, whereas others tended to produce more frequent reports of more limited sets of findings. They portrayed the institutional system as sufficiently flexible to accommodate individual preferences in reporting styles within relatively wide limits.

Jarek pisze...

@Zdzisław M Szulc, Trafiamy ciągle na jakieś nieprzekraczalne bariery we wzajemnym porozumiewaniu się. Mniejsza z tym. Może chodzi o rozumienie słowa "automatyzm". W każdym razie, najlepsze ośrodki naukowe na świecie poszukując szefów grup badawczych nie stosują ani indeksu H, ani liczby cytowań, ani tym bardziej liczby publikacji jako wyłącznych kryteriów. Zależy im na wyłowieniu naukowców, którzy mogą zbudować silną grupę badawczą rozwijającą nowe oryginalne kierunki badawcze. Takie zadanie wymaga nieco bardziej subtelnych narzędzi. Podobnie o ile wiem Komitet Noblowski nie opiera swoich ocen na prostej analizie bibliometrycznej.

Jarek pisze...

@Małgorzata, Dzięki za podjęcie wątku wzajemnego zaufania w polskim środowisku naukowym. Znasz zapewne ten zużyty przykład żydowskich handlarzy diamentów z Brooklynu. Wszystkie umowy są ustne a mimo to system działa. Jeśli MY SAMI nie będziemy się szanowali na tyle, żeby traktować pisanie recenzji naukowych jako śmiertelnie poważnej sprawy, wymagającej absolutnego obiektywizmu to NIKT i NIC nam nie pomoże. Bez efektywnego procesu "peer review" nie będzie dobrego systemu finansowania badań ani kariery naukowej. Tego z kolei nie uda się nam zastąpić żadnymi zewnętrznymi kryteriami.

Malgorzata pisze...

To ja teraz o nauce uprawianej na terytorium RP.
Otoz 'quantity' to my juz mamy. Przegladniecie stron www porfesury to przewaznie kilkaset publikacji - wystarczy na stronie ministerialnej przegladnac sklad obecnej Rady Nauki - standard to c.a. 200 publikacji.

Chyba juz zorientowano sie, ze potrzebne jest tez 'quality' i tutaj zaczynaja sie problemy. Co to jest to quality, jak je zdefiniowac wsposob przykrojony do ministerialnego rozporzadzenia... Ostatnie propozycje to przykladowo index H=5 dla stanowiska profesorskiego. To jest SMIESZNIE proste do osiagniecia jak sie na to gra od poczatku... U mnie w 'malo cytowalnej' dzialce mam z samego doktoratu h=4 na wejsciu...

Inne pytanie: Czy najwazniejsze w tym momencie jest zdecydowanie co to jest to 'quality' w sposob administracyjny-odgorny przy pozostawieniu tych samych gremiow oceniajacych/zarzadzajacych nauka polska, a przede wszystkim sposobu ich wyboru?

@jarek kontynuacja
Czy w ogole mozliwe jest zdefiniowanie i stosowanie kryteriow 'quality' przy obecnej mentalnosci i etyce srodowiska?

Zdzislaw M Szulc pisze...

@Malgorzata..Strzal w 8 i 1/2 ( a nie w "10"-ke!):(1)."Tak wiec naszym problemem nie sa kryteria tylko LUDZIE JE STOSUJACY.2 (2)Bibliometrie tez mozna latwo oszukac. "

1.Moim zdaniem sa jednak problemem pierwotnie przyjete i wprowadzone do srodowiska zle/wadliwe/patogenne/ i realizowane w praktyce kryteria, a takze nieumiejetne/niefachowe i nie zawsze uczciwe... wykorzystanie innych!Przeanalizujmy...jak ponizej.

Jesli usuniemy od dzialalnosci teraz wszystkich ludzi, ktorzy je zle stosowali/naduzyli cos? i stosowali tak pod siebie/jak wygodnie ..bo prawo nie zabrania!...to czy inni nie podaza podobnymi sciezkami w ten sam sposob w tym samym systemie powiazan i wykladni praw?

(2)Co znaczy okreslenie "oszukac bibliometrie"? Doprecyzujmy: jak zrobic wrazenie na czytelnikach zbioru bibliometrycznego WoK..lub mojego CV ? Ano..miec wysokie liczbowo indeksy w kazdej kategorii.?

a.Najprosciej to byc dopisanym do kazdej publikacji i byc cytowanym przez wszystkich! Podejrzane od razu...i niemozliwe!

b.Zostac Mandarynem Nauki Krajowej dzieki ukladom...? Wszyscy to znaja nie wszyscy potwierdza, zagranica nie zaznajomniona..Ale po czasie wyjdzie "szydlo"z wora..ze to inni pracowali... ( H.Causcscu?)

c.Publikowac byle co, byle gdzie i z byle kim, aby tylko byc w zbiorze danych! Najprostsze i skuteczne w tym wzgledzie.Niebezpieczenstwo:podpadajaca niska cytowalnosc za granica, niski H-indeks? A dla czytajacych CV..co to za naukowiec bez publikacji... w zagranicznych czasopismach i bez udzialu w sztandarowych konferencjach w dyscyplinie ?

Kazdy z w/w punktow weryfikuje od reki autonomiczne, samodzielne i kompetentne w dyscyplinie srodowisko akademickie na uniwersytecie! Nazywa sie to ocena dorobku naukowego.
@ Jarek : Skad On wie na 100% ,ze wymienione przez niego gremia oceniajace nie uzywaj na wstepie wlasnie WoK do potwierdzenia danych z CV? Przeciez piramida nazwisk do Nobla ..rosnie z dnia na dzien? Recenzent grantow..tak na wiare przyjmuje CV zalaczone do projektu do jego oceny dot. nieznanego mu naukowca, ktory po raz pierwszy wystapil o finansowanie ( a moze dlatego zaden z polskich mlodych naukowcow nie dostal finansowania z EU?/nie wiedza jak sie prezentuja w stosunku do konkurencji)? A dlaczego tak trudno opublikowac "odkrycia" w markowych czasopismach (Cell, Nature, JACS, Lancet..Science)?

Jest narzedzie do wykorzystania.. i mozna je latwo uzyc. Ocenia i tak kompetentny czlowiek!

Jarek pisze...

@Małgorzata, To jest trudne, ale możliwe. Nie wiem tylko czy ważniejsze są zmiany w relacjach pomiędzy ludźmi tworzącymi polska naukę czy tez zmiany instytucjonalne. Może inaczej. Nie wiem czy bez ludzi można cokolwiek zmienić. Jeśli jednak chodzi o instytucje to o ile mam pewne wątpliwości co do uproszczonych ocen jakości pracy pojedyńczych naukowców to takie proste bibliometryczne parametry oceny dużych instytucji naukowych mogłyby stać się surogatem rynku, który wymusza zmiany wewnątrz tych instytucji. Tymczasem póki co jak dobrze wiesz polskie uczelnie nie są silne liczbą i jakościa swoich publikacji tylko liczbą profesur belwederskich i habilitacji. I to na pewno jest kompletne nieporozumienie, które ciągnie cały ten system w przepaść.

Jarek pisze...

@Zdzisław Szulc No nie wiem na 100% ale P>= 0,05. No a śmiertelnie serio i poważnie to z Komitetem Noblowskim to strzelałem, bo jeszcze się ze mną nie kontaktowali "/' ,ale zasady review instytucjonalnego w NIH znam dość dobrze. Miałem nawet mozliwość przyglądania sie temu procesowi. Oczywiście zgromadzone publikacje, to gdzie zostały opublikowane, jak są cytowane, to jest podstawa, ale patrzy się też czy publikacje układaja sie w logiczny ciąg czy tez jest to "podążanie za modą", zwraca się uwagę na to czy szef grupy "inwestuje w przyszłość" - nowe metody badawcze, projekty, które mogą przynieść istotny przełom naukowy chociaż wydają sie ryzykowne. Dodatkowo jeszcze zwraca się uwage na to czy szef dba o poziom naukowy członków labu, czy organizuje regularnie lab meetingi itd. Słowem typowa ocena wieloparametryczna a nie prosty ranking bibliometryczny. Pzdr. P.S. Panie Zdzisławie próbuję się nie obrażać, ale w języku polskim wyrażanie się o kimś w trzeciej osobie liczby pojedyńczej "on" jest takie troche mało eleganckie

Malgorzata pisze...

@Zdzislaw
Oszukiwanie bibliometrii - moje uwagi dotycza miernych i przecietnych naukowcow i ich oceny. Do tego w Europie sluza wszelkie 'politycznie utworzone' europejskie sieci i centra doskonalosci. Wspolpracuja i sa tworzone zbyt czesto ze wzgledow polityczno-finansowych a nie merytorycznej wspolpracy - a potem prosta droga do grzecznosciowych cytowan. To metoda 'na instytucje' stosujaca sie tez do indywidualnych naukowcow.

'Nabijanie' punktow z LF do 'oceny' parametrycznej - konferencje z proceedings w indexowanych journalach. Gra lokalnie polska - polecam np Lecture Notes in Computer Science. Wg ostatniej oceny parametrycznej 10 pkt - niby malo, ale wystarczy udzial w konferencji. W swiecie kryterium udzialu w konferencji sa key note lectures i jej renoma - dla naukowcow krajowych materialy konferencyjne opublikowane w journalu z listy ISI...

Wymiar bardziej europejski - stworzyli obrotni Grecy (atrakcja turystyczna) czyli "World Scientific and Engineering Academy and Society". Polecam sciage z konferencji i journali:
http://www.wseas.org/
http://worldses.org/indexes/

Z bibliometria jest tak, ze jak nie ma publikacji i cytowan to dla polskiego naukowca przez 60ka jest to miarodjany wskaznik na NIE. Jest to wiec warunek konieczny, natomiast bynajmniej nie jest wystraczajacy gdyz obracamy sie na poziomie praktycznie zerowego impactu na nauke swiatowa i tutaj kazda gra bibliometryczna jest mozliwa.
Oczywiscie mozna ja zdemaskowac dosc latwo, ale tutaj wracamy do 8.5 czyli do roli czynnika ludzkiego 'peer review'.

Malgorzata pisze...

@jarek
Nie wiem tylko czy ważniejsze są zmiany w relacjach pomiędzy ludźmi tworzącymi polska naukę czy tez zmiany instytucjonalne. Może inaczej. Nie wiem czy bez ludzi można cokolwiek zmienić.

Trudne pytanie, ale chyba nalezy zaczac od organizacji/zarzadzania czyli instytucji - ludzie sie dostosowuja szybko do regul gry.

Bez popracia ludzi systemu sie zmienic nie da, a wiec konieczna jest metoda przekonywania jak najwiekszej liczby akademikow do nowych rozwiazan - w tym celum powstalo Forum INTEGRACYJNE. Nastepnie metoda kija i marchewki. tylko kto ma te ostatnie trzymac?

Malgorzata pisze...

@Zdzislaw
Moim zdaniem sa jednak problemem pierwotnie przyjete i wprowadzone do srodowiska zle/wadliwe/patogenne/ i realizowane w praktyce kryteria, a takze nieumiejetne/niefachowe i nie zawsze uczciwe... wykorzystanie innych!

Pelna zgoda - tylko jedno zastrzezenie, ze nawet przy zlych narzuconych zewnetrznie kryteriach mozna probowac prowadzic rozsadna polityke kadrowa (astronomowie, fizycy, matematycy - hab ze zszywki), natomiast teoretycznie 'rozsadne' kryteria, przy niewlasciwych gremiach oceniajacych niewiele zmienia. Z tego powodu np. problem zniesienia habilitacji jako centrum procesu reform uwazam za zastepczy i niewlasciwie postawiony.

Moim zdaniem, w toczacej sie obecnie w kraju dyskusji zbyt malo bieze sie pod uwage znaczenie czynnika instytucjonalnego - sposobu organizacji i zarzadzania uczelniami (tutaj miesci sie chyba nabor kadry i organizacja grup badawczych), a potencjalne reformy sprowadza sie do modelu kariery, wieku naukowcow i jak dzielic pieniadze, ze nie wspomne o ciaglym postulacie ich zwiekszania. Znamienne jest rowniez to, ze praktycznie w ogole nie dyskutuje sie o programach studiow i ich realizacji. Nadzieja jest tutaj zapowiedz opracowania nowych zasad akredytacji, ale na razie zbyt enigmatyczna by moc ja zrecenzowac i podjac dyskusje.

Malgorzata pisze...

Autodiagnoza polskiego srodowiska naukowego jest rowniez poswiecona obecnie obowiazujacemu modelowi kariery naukowej. Karol Zyczkowski w nowym watku przedstawil swoj prywatny poglad na mozliwosci wprowadzenia modelu 'przejsciowego'. Zapraszam do wyrazania opini dotyczacych samego modelu kariery naukowca pod postem Karola: Model kariery naukowej (tymczasowy)